#012 WS: Kösem (sezon II)

"Wspaniałe Stulecie: Sułtanka Kösem. Murad -Zdobywca Bagdadu"



SEZON II

No i mamy drugą transzę liczącą 30 odcinków. Tym razem emisja na stacji FOX. Do tytułu dołączył też podtytuł - "Zdobywca Bagdadu"- gdyż sułtan Murad był w sumie ostatnim takim potężnym sułtanem z sukcesami, który wyjeżdżał jeszcze na wojny. I zdobył Bagdad. Spektakularne zwycięstwo!

Już od zakończenia pierwszej serii wiadomo było, że Beren Saat nie znajdzie się w obsadzie kolejnej części. Według mnie spisała się bardzo dobrze, choć z początku lekko irytowała mnie - może nie sama aktorka, a raczej postać - że praktycznie wszystko dostaje za "ładne oczy" :D Hurrem nie miała tak łatwo, ciężko "pracowała", żeby okręcić sobie Sulejmana wokół palca i wejść na szczyt, a Kösem jeszcze przed urodzeniem księcia otrzymała wiele bogactw i przywilejów, o których nawet świeżo upieczona sułtanka nie śniła!

Ale nie o tym :) Niestety, nie mam na tyle czasu, aby opisać w szczegółach tę produkcję, a szkoda. Skupmy się na najważniejszym...

Mamy przeskok czasowy - 10 lat później. Kösem - w tej roli Nurgül Yesilçay (znana m.in. z "Rozdartych Serc") od lat rządzi Imperium Osmańskim i cieszy się poważaniem wśród poddanych. Można powiedzieć, że jest takim damskim sułtanem :D Tak naprawdę dzierży tę rolę w imieniu swojego syna, Murada - w tej roli genialny Metin Akdülger. Jednak młody sułtan nie jest już wcale taki mały i uznaje, że to najwyższy czas, by objąć w pełni władzę. Faktycznie - jest postawnym, nadzwyczaj silnym i odważnym mężczyzną. Będzie cechował się niemałym okrucieństwem, co oglądamy już w pierwszym odcinku, gdzie bez cienia wątpliwości bierze do ręki baaaardzo ciężką kulę (nie wiem dokładnie jak to się nazywa, coś na wzór maczugi z kulą), którą z trudem mogą podnieść dwaj rośli mężczyźni i nie zważając na nikogo, przywala nią z całej siły w zdrajcę - swojego szwagra. Tymczasem w haremie, gdzie odnajdujemy dojrzałą, pełną majestatyczności i gracji Kösem - razem z córkami i pozostałymi kobietami haremu - w najlepsze trwa zabawa. Dobry nastrój przerywa wkroczenie najwierniejszego sługi - Hacıego Aği, który odczytuje rozkaz padyszacha - odtąd matka ma się zająć haremem, a on sam przejmie sprawy państwowe. Sułtanka jest poruszona i nie tak łatwo daje za wygraną i tu zaczyna się walka pomiędzy matką i synem. Już nic nie będzie takie jak dawniej - w obydwóch postaciach zauważymy mroczne strony... Jedno jest pewne - ta relacja będzie się pogarszać.

Fani ucieszyli się na kolejną odsłonę losów sułtanki Kösem. Jednak większości widzów pojawienie się fikcyjnej postaci i sparowanie jej z sułtanem Muradem przyprawiło o niekontrolowane stany emocjonalne. Mowa tu o księżniczce Faryi Bethlen (Farah Zeynep Abdullah). A to wszystko dlatego, że postanowiono odejść od historii i ukazania wielkiej miłości sułtana do jego faworyty sułtanki Ayse. To bardzo wielu sympatykom się nie spodobało, no bo jak to - tak zmarginalizować postać, która historycznie była miłością życia Murada?! I ukazać ją jako nieporadną, ciągle wylewającą swe żale w poduszkę i myślącą jakby się tu pozbyć księżniczki.. Za to Farya jest przeciwieństwem Ayse - to urodzona wojowniczka. Nic więc dziwnego, że w scenie spotkania tych dwojga, nieświadoma niczego Farya walczy z sułtanem, by za chwilę rozpłynąć się w jego magnetycznych oczach.
I chyba taki był zamysł twórców - żeby pokazać tego okrutnego Murada z księżniczką-wojowniczką u boku, która nie może dać mu dziecka, a gdy już zachodzi w ciążę to zostaje okrutnie napadnięta na zlecenie Ayse. Ach, zdecydowanie wolę Faryę, postać Ayse została tak przedstawiona, że dziwię się, iż znalazła swoich zwolenników. NUDY - flaki z olejem....

Na Muradzie skończyć się nie miało. Historycznie po Muradzie na tron wstąpił ostatni z synów Kösem (pozostali już nie żyli) - cudownie uratowany Ibrahim. Ale problem w tym, że sułtan był już niespełna rozumu i miał bardzo dziwaczny sposób bycia. A to wszystko przez kafes, czyli tzw.  złotą klatkę - luksusową niewolę; szczególnie bracia czy wujkowie obecnie panującego sułtana zostawali zamknięci przez całe życie po to tylko, żeby w razie śmierci sułtana a nie zostawienie przez niego potomka, najstarszy z nich mógł zasiąść na tronie. To obowiązywało od sułtana Ahmeda właśnie, gdyż on i Kösem nie chcieli już rozlewu krwi (według prawa nowy padyszach miał zabić wszystkich pretendentów do tronu od razu po wstąpieniu na tron/// straszny zwyczaj, ale taka tradycja..). Czy wyszło to na dobre Imperium Osmańskiemu? Śmiem twierdzić, że nie.. bo od tamtej pory na tronie nie zasiadł już żaden mądry sułtan. Każdy, kto był  zamknięty w kafes zwyczajnie świrował. Ibrahim wyjątkowo - do tego stopnia, że później Kösem sama się go pozbyła i posadziła na tronie wnuka, aby móc za niego pełnić rolę regentki...

Ale nie zamierzam tutaj streszczać całego sezonu :) Bo do opowiadania jest dużo, a ja miałam skupić się na fenomenie i ocenie serialu.

Na szczególną uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa Aytekin Ataşa, który niejako unowocześnił starszy soundtrack, dodając elektroniczne motywy, przy czym muzyka nie straciła swojego klimatu. Wręcz przeciwnie, zyskała bardzo dużo. Szczególnie utwory napisane pod postać Murada idealnie odwzorowują jego dynamikę, upór, siłę i potęgę. Z drugiej strony, te delikatniejsze utwory, np. ten towarzyszący śmierci Murada - niezwykle poruszający. Wystarczy kilka pierwszych dźwięków, a myśli wędrują do TEJ sceny...

Ogólnie - drugi sezon to, można powiedzieć, walka o władzę między Kösem a Muradem. I wszystko byłoby dobrze, gdyby produkcja postanowiła zakończyć sezon na śmierci Murada i darować już sobie pokazywanie "panowania" Ibrahima Szalonego. Zrobili taki przeskok i akcję w te kilka ostatnich odcinków, że lepiej by było, gdyby tego nie robili. Ale nie opłacało im się już kręcić III transzy, więc postanowili zmieścić ten kawałek historii w taki sposób. Zawiodłam się też na ukazaniu śmierci wielkiej sułtanki! Okej, może i było dramatycznie, bo ilekroć oglądam tę długą scenę zawsze płaczę, ale brakowało mi jeszcze jakiegoś zwieńczenia - typu - ukazania ludu w żałobie, który tak cenił Kösem i otrzymał od niej niezliczoną ilość wsparcia. No i dlaczego zabrakło sceny przejścia na tamten świat? Wiele ważnych postaci w całej serii "Wspaniałego Stulecia" taką scenę otrzymało, a tu - w przypadku głównej, silnej bohaterki - nie.

WSK to zupełnie inna bajka w porównaniu do pierwotnej wersji serialu. Grono fanów nie pomniejszyło się, jednak wiadomo - prawdziwym sukcesem była wersja z Sulejmanem. Bo tak to już jest, że lubimy to, co pierwsze, a kolejne wersje traktujemy trochę z dystansem. Mimo to - dzięki Kösem na nowo zakochałam się w Imperium Osmańskim z tamtych lat i zainspirował mnie on do czegoś więcej..


Komentarze

Popularne posty